Dan i Nathan spędzili ze sobą kilka godzin. Rozmawiali, żartowali, śmiali się i co chwilę wymieniali czułymi gestami. Danielle mimo połamanych żeber czuła się cudownie. Ich związek potrzebował kryzysu. Teraz jest silniejszy niż kiedykolwiek. Nath spojrzał na zegarek znajdujący się nad drzwiami, które prowadziły na korytarz. Wskazywał już trzecią po południu. -Daniels... Zostaniesz sama na kilka godzin? Ja bym pojechał do szkoły, powiedział nauczycielom, co się stało. Może bym zapytał o jakąś naukę indywidualną? Potem bym zajrzał do domu, przebrał się i muszę sobie jakoś załatwić nowy telefon. - powiedział Nath.
-Po co ci nowy telefon? Iphone 5 to już staroć? - zaśmiała się. -Nie no, staroć to to nie jest, ale do użytku się nie nadaje. Rzuciłem nim o drzewo. Gdzieś leży w naszym lesie. - uśmiechnął się niepewnie.
-Dobra... Nie wnikam w szczegóły. - była nieco zszokowana. - Dobra, jedź, ale kup mi coś do czytania.
-Jak sobie pani życzy. - ukłonił się i musnął wargami jej czoło. Szybkim krokiem opuścił salę, a potem szpital. Wsiadł do samochodu i najpierw skierował się do szkoły. Przed wyjściem z budynku zauważył wychowawczynię klasy 1c, czyli tej, w której uczyli się Dan i Nath. Najwyraźniej szła już do domu.
-Przepraszam! - podbiegł do niej.
-O, raczył się pan pojawić. Jednak trochę za późno. - odpowiedziała sarkastycznie.
-Tak, wiem. Przepraszam. Chciałem zapytać, w jakich sytuacjach jest możliwe nauczanie indywidualne.
-Chciałbyś z niego skorzystać? Chyba nie jest ci potrzebne. -Mnie nie, ale mojej dziewczynie Danielle, tak.
-A co się jej takiego stało, że również się nie pojawiła na lekcjach? Czyżby była w ciąży? - zasugerowała kobieta. -Nie, nic z tych rzeczy. - zaśmiał się. - Dan jest w szpitalu. Miała dzisiaj rano wypadek.
-O mój Boże! Żyje?! - nauczycielka miała czasem dziwne pomysły.
Po co Nathan miałby prosić o nauczanie indywidualne, gdyby jego dziewczyna nie żyła?
-Tak, żyje... - odpowiedział przeciągle z dziwnym wyrazem twarzy. - Ma złamane 4 żebra i musi leżeć w szpitalu, a w tym czasie mogą jej się narobić zaległości.
-Tak, oczywiście. Ustalę to z resztą nauczycieli. - w oddali zabrzmiał szkolny dzwonek.
-Dobrze, dziękuję.
Z budynku zaczęli wychodzić pierwsi uczniowie. Wśród nich była ona. Meg. To z nią Nathan się całował na imprezie u Jay'a. Widział jak mówi coś do swoich koleżanek, a potem zmierza w jego kierunku.
-Tylko jej tu brakowało. - powiedział cicho.
Zbliżała się do niego pewnym krokiem.
-Cześć, kochanie! - rzuciła mu się na szyję.
-Meg, co ty robisz?! - zapytał odsuwając ją od siebie. -Przytulam mojego chłopaka.
-Kogo?! Chyba coś ci się pomyliło.
-Nie, to chyba ty całowałeś mnie na imprezie w piątek. - powiedziała ironicznie.
-Byłem pijany. Żałuję. Czy możemy o tym zapomnieć? - zaproponował.
-O nie, nie, mój drogi. Nie możemy. Będziesz ze mną albo z nikim!
-O czym ty gadasz?!
-Dobrze przemyśl swoją decyzję, bo w ciągu kilku dni cała szkoła może się dowiedzieć, że oczekujemy potomstwa. -Nie oczekujemy.
-Jesteś tego pewien?
-Jestem pewien, że ja nie będę w niedalekiej przyszłości ojcem. Nie wiem jak z tobą.
-Dobrze ci radzę, przemyśl swoją decyzję.
-Już to zrobiłem. Jeśli rozsiejesz jakąś głupią plotkę, to ja powiem wszystkim, że się puszczasz i po narodzinach dziecka - tu zrobił cudzysłów w powietrzu - zrobisz testy DNA. Nikt ci nie uwierzy. Musisz teraz szybko zajść w ciążę i jeszcze tak, żebym ja był ojcem. Powodzenia.
Odwrócił się na pięcie i wsiadł do samochodu, zostawiając zszokowaną Meg na parkingu. Teraz pojechał do domu. Po kilku minutach był na miejscu. Wszedł przez drzwi frontowe. Jego mama chodziła nerwowo po salonie. -Cześć, mamo... - powiedział niepewnie.
-Dziecko, gdzieś ty był?! - matka była uradowana.
-Danielle miała wypadek. Byłem z nią.
-Nic jej nie jest? Nie mogłeś zadzwonić? Poinformować mnie?
-Ma złamane 4 żebra. Nie mogłem, bo zgubiłem telefon. - wolał okłamać mamę.
-Nathan... To twój trzeci telefon w tym miesiącu, a mamy dopiero piętnasty marca.
-Wiem mamo. Kupię sobie komórkę z własnych pieniędzy.
-Nie musisz. Weź moją kartę i kup sobie jakiś telefon, tylko proszę Cię nie szalej. - jego mama miała sporo pieniędzy, gdyż była szanowaną szefową w sporej firmie.
-Dzięki, mamo, ale na prawdę nie trzeba.
-Bierz.
-Dziękuję. - pocałował mamę w policzek. - Teraz idę wziąć szybki prysznic i lecę do Dan.
-Miłość.... Leć! - zaśmiała się mama. - Ucałuj ją ode mnie i życz szybkiego powrotu, ale na pewno zajrzę do niej osobiście tylko niestety, dzisiaj nie mogę.
-Dobrze.
Pobiegł schodami na górę, zabrał pierwsze lepsze spodnie i T-shirt, a następnie poszedł wziąć prysznic. Po dwudziestu minutach był już gotowy do wyjścia. Wyszedł z domu, zabierając kartę mamy. Wsiadł do samochodu i pojechał do galerii handlowej. Pierwszym jego celem był sklep, w którym mógł kupić telefon. Wybrał nie najgorszy model. Samsuga Galaxy S3. Kolejnym celem było Tesco. Chciał kupić coś do jedzenia Dan i gazety, o które prosiła. Stanął przy dziale z prasą i wziął kilkanaście gazet, które dla niego były głupawe, ale wiedział, że dziewczyny lubią czytać takie rzeczy. Teraz musiał iść na dział z owocami. Gdy odwrócił głowę zobaczył Jay'a, który jest już cały czerwony od powstrzymywania śmiechu.
-No co? - zapytał Nath.
-Skończyły ci się gazety w domu? - wreszcie wybuchnął śmiechem. -To nie dla mnie, tylko dla Dan.
-Pogodziliście się?! To super! - po męsku przytulił kumpla. - Tylko dalej nie rozumiem, czemu kupujesz jej gazety. Chcesz się wkupić w jej łaski? -Danielle miała wypadek dzisiaj rano.
-O czym ty mówisz?!
-Leży w szpitalu, ma złamane 4 żebra. Jest po operacji.
-Jaki wypadek? Co się stało?
-Wjechała samochodem w drzewo.
-Jak się czuje?
-Już lepiej. O wiele, dzięki.
-Może to nie jest odpowiedni moment, żeby ci o tym mówić, ale zostało mało czasu. Siva i Max znaleźli jakiś konkurs, w którym nagrodą jest kontrakt. Musimy tylko nagrać jakiś cover do końca tygodnia. Byłbyś w stanie?
-Pewnie, nagrywanie nie zajmuje nam dużo czasu. Tylko mam nowy telefon i wziąłem jakąś starą kartę SIM. Puszczę ci sygnał. - telefon Jay'a zadzwonił. - To mój nowy numer.
-Spoko, dzięki.
-Nie ma za co. Ja lecę po owoce dla niej.
-Pójdę z tobą. Ej, a mogę powiedzieć reszcie, co z Dan?
-Zapomniałem o reszcie. Tak się zająłem Daniels, że zupełnie zapomniałem! Powiedz im.
-Dobra.
Wzięli trochę jabłek, bananów, pomarańczy i innych owoców. Potem poszli po słodycze, które każdy wiedział, że dziewczyna uwielbia. Na koniec woda mineralna i można iść do kasy. Nathan zapłacił ponad 100 funtów, ale w tym momencie mógł wydać na nią wszystkie pieniądze świata, żeby tylko była szczęśliwa. Przed wejściem do galerii pożegnał się z Jay'em, a następnie pobiegł do samochodu, żeby jak najszybciej dotrzeć do szpitala.
Po pół godzinie, w szpitalu
-Cześć, kochanie. - powiedział Nath obładowany siatkami. -Prosiłam o coś do czytania, a nie cały hipermarket. - zaśmiała się.
-Dla ciebie wszystko. - pocałował ją. - Masz pozdrowienia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia od mojej mamy. -Podziękuj jej ode mnie. - uśmiechnęła się lekko.
-Sama to zrobisz. Powiedziała, że cię odwiedzi.
-To miło z jej strony.
-Rozmawiałem o nauczaniu indywidualnym dla ciebie. Wychowawczyni powiedziała, że porozmawia z resztą nauczycieli. -Kochany jesteś, dziękuję. - pocałowali się po raz kolejny.
Nathan został z Dan do wieczora. Jedynym problemem było to, że Nath nie mógł przestać myśleć o jednej rzeczy, która może diametralnie zmienić jego życie...
Przepraszam za beznadziejny rozdział i beznadziejny dobór zdjęć i gifów. Wszystko szło mi dzisiaj bardzo opornie. Postaram się poprawić następnym razem :)
Jak zwykle czekam na komentarze. Najlepiej ze słowami jakiejś krytyki, bo tego oczekuję.
świetny ! ;D
OdpowiedzUsuńkurwa, jak ta cała Meg rozpowie po szkole, że jest z Nathanem w ciąży, to ją znajdę, zgwałcę, uduszę, zakopię, odkopię i wrzucę do rzeki ! ;/ no i widzisz, bulwers się we mnie obudził xdd.
czekam na nexta ;**
Weenyy. . . : )
Ale ty jesteś głupia XD
OdpowiedzUsuńTo nie jest beznadziejne !
Jest piękne ;]
A ta Meg, mogę ją uszkodzić bardzo poważnie? Aż tak że straci "dziecko" ? PROSZĘ ( oczka szczeniaczka )
Jest piękny i tak ma być ♥
Pisz następny ^^
No cos ty Wszystko perfekcyjnie idealne!!!
OdpowiedzUsuńRozdzial boski!! Juz nie moge sie doczekac kolejnych rozdzialow
weny zycze
Judith Parker