niedziela, 13 stycznia 2013

Czy tak jest dobrze?

Bella obudziła się w pokoju gościnnym. Spróbowała się podnieść z łóżka. Głowa ją bolała niemiłosiernie. Usiadła ostrożnie na brzegu. Spojrzała na podłogę. Zobaczyła miskę z wymiocinami. Podniosła ją i wyszła do łazienki.                                                                              
–Co ja ze sobą zrobiłam? – zapytała samą siebie po cichu.                                                   
Spojrzała w lustro. Wyglądała okropnie. Oczyściła miskę i postawiła na podłodze. Usiadła na toalecie i spróbowała sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Wszystko było zamazane i niewyraźne. Nagle sobie przypomniała, że krzyknęła, iż kocha Tom’a. Czy Kelsey to usłyszała? Bardzo zależało jej na przyjaciółce. Gotowa była oddać swoje szczęście dla niej. Mimo, że serce jej pękło. Postanowiła, że spróbuje żyć jakoś. Będzie się uśmiechać i cieszyć szczęściem swojej przyjaciółki. Tak! To właśnie zrobi! Wstała i przeczesała włosy szczotką. Wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni po szklankę wody. Wyjęła z lodówki butelkę mineralnej. Odkręciła zakrętkę i wlała zawartość plastikowej butelki do szklanki postawionej wcześniej na stole. W drzwiach właśnie stanął Jay. Był bez koszulki.      
–Hej, kacyk, siostrzyczko? – zapytał ze śmiechem.                                                                     
–Lekki, a ty nie? – odpowiedziała zdziwiona.                                                      
–Ja już, w sumie jestem przyzwyczajony. Wygrałem z każdym, kto stanął ze mną do pojedynku. Jestem miszczem! – zaśmiał się i podniósł ręce do góry w geście triumfu                                              
-Tak, tak. To prawda. – zaśmiała się – Chcesz wody?                                                                                        
-No, możesz mi nalać. – uśmiechnął się.                                                                       
Bels wykonała czynność i podała mu szklankę. Napił się i odstawił na kuchenny blat.                             
–Nieźle wczoraj popiłaś. Coś się stało? – zapytał z troską.                                                              
–Tak jakoś nie miałam nastroju. Zepsuł mi się humor. Nic poważnego. – uśmiechnęła się lekko.         
–To dobrze. Chodź do mnie siostrzyczko. – rozłożył ręce, aby ją przytulić.                                        
Podeszła i się uściskali. Tego jej było potrzeba. Rozmowy i brata. Od zawsze mieli ze sobą dobre kontakty. 


W pokoju Danielle

Dan siedziała po turecku na łóżku. Miała na sobie szare dresy i luźny T-shirt. Włosy niedbale związane w wysokiego kucyka. Nie miała na sobie żadnego makijażu. Oczy były zapuchnięte od całonocnego płaczu. Nie zmrużyła oka. Spojrzała na zdjęcie stojące na jej biurku. Było zrobione rok temu, w ich rocznicę. Stali przytuleni i uśmiechnięci. Podeszła do ramki i rzuciła nią z całej siły o ścianę.                                    
–Nienawidzę cię! – krzyknęła i się rozpłakała.                                                                   
Nagle usłyszała dzwonienie do drzwi, a potem jakąś stłumioną rozmowę. Nie przejęła się tym, po prostu usiadła na łóżku i dalej płakała. Ktoś zapukał do pokoju.                                               
–Nie chcę nikogo widzieć! – krzyknęła.                                                          
Ktoś lekko nacisnął klamkę i już po chwili ujrzała Nathan’a z ogromnym bukietem czerwonych róż- jej ulubionych kwiatów. Miała ochotę rzucić mu się na szyję. Przytulić. Zapomnieć o tym, co się wydarzyło, ale nagle przed oczami zobaczyła go z tą dziewczyną. Jak się całują. Przez chwilę pomyślała sobie, że mogli nawet być w łóżku razem. Nagle straciła całą wiarę w swojego chłopaka. O ile wciąż byli parą.             
–Wyjdź! Nie chcę cię znać! – krzyknęła. –Jak mogłeś mi to zrobić?!                                       
-Nie chciałem. To ona mnie całowała. – zobaczyła łzy w jego oczach.                                                
–A Ty co jesteś? Laleczka? Nie mogłeś odejść od niej? A może była silniejsza od ciebie?! – była coraz bardziej zdenerwowana. –I dlaczego ona?!                                                                    
-To nie miało żadnego znaczenia!                                                                  
-Czyli jak się całowałeś ze mną to też nie miało żadnego znaczenia?                                        
-Kocham cię! Jej, nie! Tylko ty się liczysz.                                                                 
–Proszę cię. Taki kit to swojej matce wciskaj.                                                                         
–Ale to prawda… - zobaczył roztrzaskaną ramkę z ich zdjęciem na podłodze.                                               
Podszedł i podniósł je. Przez chwilę się przyglądał, a po kilku minutach powiedział: 
-Byliśmy, tacy szczęśliwi. A ja musiałem to wszystko zniszczyć.- odpowiedziała mu głucha cisza.                
–Powinieneś już iść. – odwróciła się plecami do Nathan’a, a twarzą do okna.                                           
–Zostaję. Nie mogę teraz wyjść.                                                                           
–Dlaczego mi to robisz?! – zaczęła krzyczeć                                                                        
Zacisnęła dłonie w pięści, podeszła do niego i zaczęła z całej siły walić w jego klatkę piersiową, płacząc jednocześnie.                                                                                      
–Jak mogłeś?! Dlaczego?! – wciąż krzyczała, a łzy płynęły po jej policzkach.                                                        
On tylko stał i z całych sił objął ją ramieniem i mocno przycisnął do siebie, i nie puszczał. Ona płakała. Po kilku minutach miał już mokrą koszulkę od łez, ale nie przejmował się tym. W tym momencie najważniejsza jest Danielle i to, aby mu przebaczyła. Żałuje tego, co zrobił.                                          
–Przepraszam. – powtórzył po raz kolejny.                                                              
Uniosła głowę w górę i spojrzała załzawionymi oczami na niego. Przyglądali się sobie. Po chwili Nathan ją pocałował. Ten pocałunek był przepełniony jego i jej emocjami, taki nietypowy. Dan się nie opierała. Potrzebowała tego. Chciała czuć go blisko mimo, że go nienawidziła. Nie była do końca pewna, czy go nienawidzi, czy nie chce go widzieć na razie. Po kilku minutach oderwali się od siebie.                                    
–Wyjdź już, proszę. – po policzkach płynęły jej łzy.                                                                  
–Skoro tego sobie życzysz. – w końcu zrozumiał, że nastolatka potrzebuje czasu. – Pamiętaj, możesz do mnie dzwonić nawet w środku nocy.                                                                  
Po tych słowach wyszedł, a Dan padła na łóżko. Zwinęła się w kłębek, mocno przycisnęła poduszkę i po jakimś czasie usnęła.   


W pokoju Belli   

-Może zadzwonię do niego?- Bels mówiła sama do siebie. – Albo nie.                                            
Już od pół godzinny brała w dłoń telefon i odkładała na miejsce. Do pokoju weszła roześmiana Lily. Właśnie rozmawiała z Jay’em w korytarzu. Opowiedział jej dowcip.                                     
–Hej! – powiedziała dławiąc się ze śmiechu.                                                      
–Cześć! – ostatecznie musiała odłożyć telefon. – Co słychać?                                             
- Wpadłam odwiedzić moją kumpelę. Jest może Bell’a? – zażartowała.                                   
–Poczekaj, zawołam ją. O ,ty! To ja! – razem zaczęły się śmiać.                                                                   
– Zrobiłaś lekcje, tak wgl? Matma mnie przeraża…                                                          
-Ja i lekcje w sobotę? – wybuchnęła śmiechem. – Nie, ale w sumie nie mam, co robić, więc możemy spojrzeć na te zadania.                                                                         
–Serio? Super! Ty dobra z matmy jesteś, to może mi coś wyjaśnisz.                                                        
Dziewczyny zabrały się do rozwiązywania ćwiczeń z matematyki. Po godzinie wszystko było rozwiązane. Nagle usłyszały dzwonienie do drzwi.                                                               
–Poczekaj, zobaczę, kto to. – powiedziała Bella i zeszła na dół.                                                     
Otworzyła drzwi i zobaczyła w nich Tom’a.   
 –Hej, jest Jay? – zapytał, ale Bels zagubiła się w jego oczach i dopiero po minucie odpowiedziała. – Tak, jest. Siedzi u siebie w pokoju.                                                                                
–To, ja do niego pójdę, bo mam mały interesik.                                                                         
–Okej.                                                                                                     
Podążyła za Parker’em. Przed pokojem Belli się rozdzielili.                                                            
–Kto przyszedł? – zapytała Lily.                                                                             
–Tom. Chciał coś od Jay’a. – od razu uciekła wzrokiem, żeby nie patrzeć na Lil.                                                                       
–Może, coś z zespołem.                                                                                                 
–Może, szczerze to mnie nie bardzo interesuje. – skłamała, ciekawość ją zżerała. – Wiesz, co? Pójdę, zapytam ich, czy nie chcą czegoś do picia.                                                                   
–Dobra… - Lily zaczęła się zastanawiać nad zachowaniem Bels.                                                       
Bell skierowała się do pokoju Jay’a. Delikatnie zapukała do drzwi. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka.                             – Chcecie coś do picia? – zatkało ją. – Eeeee, gdzie jest Jay?                                                        
-Poszedł do łazienki. Nie zjadłem go. – zaśmiał się, miał tak uroczy śmiech, że Belli przez chwilę kolana zmiękły. – Ale ja mogę poprosić coli jak jest.                                                  
–Tak, jest. Poczekaj przyniosę Ci.                                                                              
–Nie trzeba. Pokaż mi tylko, gdzie jest, a sobie wezmę sam.                                                          
–No, co ty! Jesteś moim gościem. – uśmiechnęła się.                                                          
–Dobra, pójdziemy razem po to picie. Kompromis?    
-Kompromis.  
 Zeszli razem do kuchni. Bels wzięła dwie szklanki i butelkę coli. Odkręciła ją i nagle na ziemię upadła jej zakrętka. Schyliła się w tym samym momencie, co Tom. Nagle ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Bella nie wytrzymała i pocałowała chłopaka. Marzyła o tym tak długo, a teraz mogła przez to stracić przyjaciółkę i Tom’a. Co ona zrobiła? Po około minucie oddalili się od siebie i zobaczyli osłupiałą Lily, stojącą w drzwiach. Nastolatek złapał szybko za szklankę z napojem, wyszedł z pomieszczenia i szybkim krokiem udał się do pokoju swojego kumpla. Kochał Kelsey, ale do Belli też coś czuł. Tylko co? Przyjaźń? Miłość? Sam nie wiedział.  
 –Bella! Co ty wyrabiasz?! Tom jest chłopakiem Kels! – zaczęła krzyczeć Lil.                                                   
–Nie wiem, to była chwila słabości. Nie powiesz o tym Kelsey? – oczy jej się zeszkliły.             
–Zastanowię się…                                                                                       
-Proszę. To się więcej nie powtórzy.                                                                  
-Kochasz Tom’a i to widać. Nie obiecuj tego, czego nie możesz być pewna.                                                  
– Jestem! Powstrzymam się! Obiecuję!                                                                       
- Dobrze, na razie jej nie powiem.                                                                        
– Dziękuję.                                                                                               
–Muszę już iść… Ciekawe, jak się czuje Dan.                                                                    
–A co z nią?   
- Nie wiesz?!                                                                                                                                                                             
- No… Wczoraj mi się trochę filmik urwał….                                                                    
– Nathan się lizał z jakąś laską i Danielle to widziała.                                                                     
–To może pójdziemy do niej? Może nas potrzebować.                                                                           
–Dobra.                                                                                                             
Bella wzięła klucze od samochodu i razem pojechały do domu przyjaciółki. 
                                                                      


Na podjeździe, pod domem Danielle

-To idziemy.                                                                                                          
Pewnym krokiem ruszyły do domu przyjaciółki. Drzwi otworzył im jej tata i powiedział, że jest u siebie w pokoju. Weszły po schodach i zapukały do pokoju. Nie usłyszały odpowiedzi, ale weszły. Nie spodziewały się tego, co zobaczyły…  



Przepraszam, że wstawienie nowego rozdziału tyle mi zajęło, ale nie mam zbytnio czasu na pisanie. Mam ograniczony czas na komputer do 3 godzin i cóż... Zanim się zabiorę za pisanie, trochę mija ;D Ale nie ważne, jest next. Jak dla mnie nie wyszedł, ale może się komuś spodoba ;) Komentarze mile widziane :)                           

6 komentarzy:

  1. Ja na FB juz z tobą rozmawiałam.
    I nie muszę chyba pisać że jest to arcydzieło, bo ty doskonale o tym wiesz. Tylko nie chcesz sie przyznać. Rozdział jest fantastyczny. Nathan i Danielle mają sie pogodzić. I dawaj nexta bo inaczej [*].

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurwa ! Co zobaczyły ?! ; ?
    nienawidzę jak tak przerywasz !! :D
    ale kochaam Cię , Klaudio . widzisz co ze mną zrobiłaś ? zniknął Penisek ! ;<<<<< ale zajebisty rozdział i czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  3. no to toszke słabo sie dzieje ...
    no ale nie zawsze moze byc kolorowo
    czekam na nastepny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurna to jest boskie cuuudo miczu jestes wielka!!!
    Co one zobaczyly?? Dobra akcja z ta cola i pocalunkiem Bel i Toma!!! Co teraz biedny Tom zrobi kogo wybierze??
    Czekam szybko na kolejny rozdzial
    Judith Parker

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;D
    Najważniejsze, że dodałaś ;')
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. CO ONE ZOBACZYŁY ??
    CUDOWNE ! SUPER ! ZAJEBISTE I WOGÓLE NAJWSPANIALSZE !;D
    CZEKAM NA NASTĘPNY *_____*

    OdpowiedzUsuń